Hej wam i witam w moim kolejnym poście. Dziś, zamierzam się wyjątkowo trochę nad koreańskimi produkcjami poznęcać i powytykać im wady, ALE… jednocześnie mam zamiar te braki wyjaśnić, pokazać co w mojej opinii je powoduje i być może troszeczkę niedoskonałości koreańskiego przemysłu dram boy love usprawiedliwić.
O dramach BL jako gatunku obecnym ogólnie w Azji można powiedzieć bardzo dużo, zarówno dobrego, jak i złego. Jednak jak sama nazwa bloga mówi, pisze się tu na temat Korei, więc można powiedzieć, że skupimy się na problemie, który jest najmniej problematyczny ze wszystkich.
Słowo wstępu dla osób średnio zorientowanych. Czym dramy BL w ogóle są? BL to skrót od Boy Love (w dosłownym tłumaczeniu znaczy to „chłopięca miłość”). Mówiąc najprościej, są to produkcje przestawiające historie rozwoju romantycznych uczuć (lub ich ewolucji) pomiędzy dwojgiem mężczyzn. Jak można się domyślać, większość z nich porusza problemy, z jakimi na co dzień często muszą się mierzyć osoby LGBT+, choć w głównej mierze skupiają się one na pokazaniu relacji między głównymi bohaterami i jej rozwoju.
A teraz zapraszam, do głównej części posta:
1. Fabuła aka Struś Pędziwiatr
Gdybym miała wymienić największą bolączkę koreańskiego przemysłu dram BL, pędząca fabuła znalazłaby się na szczycie tego podium, w dodatku daleko wyprzedzając resztę kandydatów.
BL to po prostu romanse. A ja romanse dzielę na dwa typy: związek na pierwszym planie lub fabuła na pierwszym planie. Żeby to wam lepiej zobrazować np. dramą, gdzie związek przedstawiony został na pierwszym planie, jest dla mnie What’s wrong with secretary Kim?, a dramą gdzie jednak związek trochę ucieka na dalszy plan będzie Thirty-Nine. Jeśli chodzi o BL – każda, którą obejrzałam, skupiała się na związku, przez co całe tło fabularne (wydarzenia krążące wokół tego, jak się poznali, i które potem wywierały jakiś wpływ na to, jak kształtowały się uczucia między bohaterami) automatycznie zaczyna gdzieś tam uciekać.
Tylko że w koreańskich dramach, coraz częściej zdarza się, że ucieka zdecydowanie za bardzo. Dziury fabularne, nagle pourywane, czy całkiem niedokończone wątki… Czasami nawet brak logiki. No i to wrażenie, jakby relacja przekształca się z „nie znam cię” do „wyjdziesz za mnie?” w mniej niż 24h, podczas gdy w dramie akcja rozciąga się na co najmniej kilka tygodni.
Winowajca jest jeden – krótkie odcinki. Oczywiście to nie tak, że komuś nie chce się robić dłuższych. Po prostu na produkcję jest przeznaczany jest zazwyczaj bardzo mały budżet, a to potem widać, jak nie w tym to w innym miejscu. Nie sztuką jest napisanie historii, kiedy ma się ogrom czasu do dyspozycji i można się odpowiednio skupić na wszystkim, co ważne. Problem zaczyna się, kiedy czas jest mocno ograniczony. Ze standardowych 70 minut jakie, mają odcinki dram, do około 10-15 minut. Logiczne, że chcąc skondensować historię w takim czasie, dużo też ona straci.
Jeśli ktoś nie wierzy – wystarczy sobie porównać, jak jakościowo wyglądają dramy z odcinkami 10-15 minut, a dramy trwające po 20 do 30 minut na odcinek. Różnica jest ogromna, bo nawet taka minuta więcej w czasie trwania odcinka może dać ogromne pole do popisu.
Light On Me. Źródło: My Drama List |
2. Drewno, czy aktorzy?
Nie wszędzie, ale jednak się pojawia- chociaż w koreańskich BL jest i tak dużo lepiej, moim zdaniem, niż jak to bywa w tajskich.
Być może nie jest to bardzo poważny problem, ale zdecydowanie wpływa na to, jak komfortowo się dramę ogląda. W końcu trudno się wczuć w to, co dzieje się na ekranie, kiedy aktorowi nie udaje się odpowiednio tego wyrazić. Zazwyczaj nie są to beznadziejne przypadki i problem dotyczy bardziej niektórych scen, chociaż nawet jedna taka nieudana scena, potrafi rzucić cień na całą resztę serialu. Tak u mnie było chociażby z To My Star 2, gdzie wyrażenie odpowiednich emocji, mam wrażenie przerosło aktora. Jednak są też produkcje, gdzie poziom aktorstwa po prostu nie powala i tyle. Dlaczego?
O ile w To My Star 2 to była pojedyncza sytuacja i faktycznie trudniejsza do odegrania scena dla Kim Kang Min’a, który doświadczenie w aktorstwie już ma, tak dla wielu osób takie BL są pewnym kamieniem milowym. Pierwsza główna rola, o ile nie w ogóle pierwsza rola w życiu. Dodatkowo jakimś takim „trendem”, bo nie wiem, jak inaczej to określić, zrobiło się granie w dramach BL artystów z zespołów k-popowych i coraz więcej obsad ogłasza się jako zawierające właśnie idoli z jakichś mniej znanych grup. Oczywiście biznes to biznes. Wiadomo, że korzyści są obustronne – zespół zyskuje na popularności, a sama drama zarabia więcej, bo oglądają ją fani grupy. Zresztą mówiąc o pieniądzach, już wcześniej wspominałam o małym budżecie. Ekipa filmowa, nie może sobie też z drugiej strony pozwolić na nie wiadomo jakich aktorów w obsadzie.
To My Star 2. Źródło: My Drama List |
3. O tym, jak jakość spadła i się połamała
To teraz czas na odrobinę historii. Sama w dramach nie siedzę, nie wiadomo ile, bo od 2019, jednak dziwnym trafem w świat BL wpadłam na chwilę przed tym ogromnym skokiem popularności, który (jeśli chodzi o te koreańskie) przypadł na 2021 rok. Mam więc w głowie mniej więcej obraz jak to wszystko ewoluowało.
Produkcje, które powstały jeszcze przed tym, jak BL zaczęły robić furorę, mam wrażenie, że mają taką swoją „duszę”. Po prostu widać, że raczej nie było to robione tylko dla pieniędzy. Co prawda te dramy można na palcach jednej ręki wyliczyć i same w sobie nie są też idealne, ale nawet tak niewielka ilość wystarczyła, żeby w środowisku fanów mówić o koreańskich BL jako o tych, które są po prostu najlepsze jakościowo.
Jednak przyszedł 2021, w którym kolejne BL zaczęły wychodzić jedna po drugiej. To był też moment, kiedy ja, zagorzała fanka koreańskich produkcji BL stwierdziłam, że to, co się dzieje to jakiś żart, nieporozumienie i dlaczego ja to muszę w ogóle oglądać? Z fajnych do obejrzenia w jeden wieczór seriali, zrobiła się spisana na kolanie przed lekcją praca domowa. W ten sposób mamy kolejną odsłonę biznes to biznes, a pieniądze zgadzać się muszą. Jak producenci wywęszyli, że na czymś się da zarobić i zamiast w jakość, zaczęto iść w ilość.
Chociaż szczerze mówiąc, myślę, że teraz troszeczkę się to uspokoiło i po sukcesach kilku dobrze zrobionych dram (Semantic Error, Light On Me) ta jakość stopniowo wraca. Daje to jakąś nadzieję, chociaż w świetle tego, jak spory wpływ zaczynają mieć tajskie produkcje, modlę się tylko o to, żeby ta nadzieja nie dostała nożem w plecy.
Semantic Error. Źródło: My Drama List |
4. Family friendly
Na koniec zostawiłam coś, co dla zdecydowanej większości wielbicieli koreańskich dram raczej jest zaletą niż wadą (w tym dla mnie), aczkolwiek widziałam od czasu do czasu komentarze odnoszące się do tej cechy negatywnie. Pozwolę sobie wyjaśnić, czemu ten brak scen rodem z Pięćdziesięciu twarzy Grey'a (chociaż bardziej adekwatne porównanie pewnie byłoby tu do KinnPorsche jeśli wiecie, o czym mówię) w koreańskich BL uważam akurat za plus.
Po pierwsze: „niewinność” i delikatność to cały urok koreańskich BL (w zasadzie koreańskich dram ogólnie) i jednocześnie są to cechy, które wyróżniają je na tle produkcji z innych krajów.
Po drugie: kto ogląda dramy ten wie, jak ekscytujący jest moment kiedy w ostatnim odcinku bohaterowie łapią się za ręce. A jak się pocałują to już całkiem koniec świata, skakanie z ekscytacji po całym pokoju na przemian z piszczeniem w poduszkę (#biednisąsiedzi).
Po trzecie: oglądam tajskie dramy, które są pełne scen 18+. I nie mogę patrzeć na to, jak romantyzowane przez widzów są zachowania będące (uwaga na triggery) molestowaniem, czy nawet gwałtem. Dlatego cieszę się, że przynajmniej w koreańskich produkcjach ten problem nie istnieje i mam nadzieję, że taki stan rzeczy zostanie jak najdłużej.
Oczywiście jesteśmy w takim momencie, gdzie obecność pikantnych scen w BL innych niż koreańskie jest już codziennością, co też wywiera swój wpływ na rynek w Korei – patrz: Blueming, 2 sezon To My Star. Scenariusze idą coraz dalej i dostosowują się do wymagań widza. Nie zmienia to jednak faktu, że wymagania niektórych fanów BL robią się po prostu przykre. Nie było sceny w łóżku, więc w sumie to nuda? Myślę, że nie po to powinno oglądać się serial.
Blueming. Źródło: Asia BL Yaoi |
Na dziś to tyle z moich wywodów. Jestem ciekawa jak dalej będzie rozwijał się ten rynek produkcji BL. Koniecznie podzielcie się tym, co wy myślicie o koreańskich dramach BL – zgadzacie się z tym co napisałam, czy może jednak macie inny punkt widzenia? Do zobaczenia w innych moich postach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz